Dlaczego wyjechałam do Finlandii za pierwszym razem w 2009 roku? Jak uczyłam się fińskiego? Jak powstał mój blog?
Jak to się stało, że wyjechałam do Finlandii?
Po studiach poczułam potrzebę, żeby wyjechać za granicę. Byłam zniechęcona rynkiem pracy w Polsce i szarą rzeczywistością. Wtedy dowiedziałam się na uczelni o programie Asystentura Comeniusa (obecnie podobny program nazywa się Erasmus+). Był to program przewidziany był dla studentów chcących zebrać doświadczenie w nauczaniu jako asystent nauczyciela w szkole europejskiej. Nie zastanawiając się za długo wypełniłam wniosek. Trzeba było w nim wybrać preferowane kraj, a ja wybrałam kraje w następującej kolejności: 1. Irlandia 2. UK 3. Finlandia 4. Szwecja 5. Norwegia 6. Holandia. Chciałam wyjechać do kraju wysoko rozwiniętego, w którym z łatwością mogłabym się osiedlić. Angielski znałam, więc dlatego Irlandia i Anglia były na pierwszych miejscach. Słyszałam też, że Polacy szybko znajdują dobrą pracę w Skandynawii, więc dalej wpisałam kraje nordyckie. Zależało mi też, żeby znaleźć się w państwie, w którym respektuje się jednostkę i panuje spokój i porządek.
Miałam szczęście, ponieważ zakwalifikowałam się do programu! Wytypowali mi Finlandię jako kraj docelowy (mimo że był na trzecim miejscu) i dopiero wtedy zaczęłam bardziej się interesować miejscem, do którego jadę. Im więcej czytałam, tym bardziej mi się podobało. Finlandię przedstawiano jako nowoczesny kraj, ale jednocześnie bliski natury. Finowie opisywani byli jako małomówni, powściągliwi, racjonalni i szczerzy. Ja sama mam podobne cechy osobowości, więc czułam, że to moje miejsce przeznaczenia.
Dlaczego zaczęłam uczyć się fińskiego?
Chcąc jednak zostać dłużej w Finlandii, wiedziałam, że język fiński będzie niezbędny. Miałam około pięć miesiący do wyjazdu, więc postanowiłam to wykorzystać i nauczyć się, ile wlezie. Wtedy właśnie ukończyłam drugie studia (czerwiec 2009) i zrezygnowałam ze stałej pracy (pracowałam tylko nieregularnie jako korepetytor języka angielskiego), więc ogólnie miałam dużo czasu wolnego.
Trochę jednak się zawiodłam, ponieważ fiński okazał się bardzo niszowym językiem z niewielką ilością materiałów do nauki. Udało mi się jednak znaleźć jakiś samouczek w księgarni i kilka podręczników za pośrednictwem internetu i wzięłam się do roboty. Uczyłam się kilka godzin dziennie. Nauka języka bardzo mnie wciągnęła i nawet nie czułam, jak godziny lecą.
Jak wtedy się uczyłam fińskiego?
Uczyłam się samodzielnie, bez nauczyciela. Korzystałam z wielu książek i innych pomocy.
Przeczytałam wszystkie teksty i wykonałam wszystkie ćwiczenia z poniższych książek w ciągu czterech miesięcy:
- Kieli käyttöön 1 – Jest to podręcznik tylko po fińsku, który okazał się dla mnie idealny. Bardzo dobrze mi się z nim pracowało, ponieważ dzięki niemu zrozumiałam większość gramatyki. Podręcznik ten zawiera dużo tekstów i list ze słówkami, brakuje mu jednak ćwiczeń do słownictwa i do rozumienia tekstów pisanych i słuchanych.
- Hyvin menee 1 – Jest to podręcznik tylko po fiński. Również z nim całkiem dobrze mi się pracowało, jednak progres materiału był trochę zbyt szybki (po 10 rozdziale teksty były bardzo trudne).
- Suomea suomeksi 1 – Jest to podręcznik tylko po fiński, który zawiera dużo tekstów, ale za mało ćwiczeń. Był dobry dla mnie jako suplement.
- Edgard Fiński Kurs podstawowy – To była jedyna książka po polsku, z której korzystałam do nauki fińskiego. Samouczek okazał się dobry jedynie do przeglądania słówek i osłuchania się z nimi, jednak teoria o gramatyce była zbyt skondensowana, i było za mało ćwiczeń.
- Talk now Finnish (eurotalk) – To kurs multimedialny, dzięki któremu nauczyłam wielu słówek.
- Kauderwelsch, Finnisch Wort für Wort – Samouczek do nauki fińskiego z tłumaczeniem i komentarzem po niemiecku
- Teach yourself Finnish – Samouczek do nauki fińskiego po angielsku
Dodatkowo uczyłam się słówek za pomocą:
- fiszek – Sama rysowałam setki obrazków na karteczkach i nazwę po fińsku po drugiej stronie (później wydałam fiszki do druku do nauki wielu języków)
- skojarzeń – Kojarzyłam brzmienie lub wygląd słówka z polskim lub angielskim wyrazem. Zwykle odbywało się to tylko w moim umyśle, ale część też rysowałam:

Nauka fińskich słówek za pomocą skojarzeń z polskim lub angielskim. Kliknij TUTAJ, aby powiększyć
Czy taka nauka miała sens? Teraz wiem, że nie do końca. Owszem poznałam dużo słownictwa, rozumiałam gramatykę na przyzwoitym poziomie i rozumiałam proste teksty pisane. Słuchałam też nagrań do podręczników. Sporadycznie oglądałam filmy po fińsku (zresztą ciężko było wtedy cokolwiek zdobyć). Czasami rozmawiałam po fińsku ze swoim chłopakiem (obecnie mężem), który też uczył się fińskiego (tak – też postanowił ze mną wyjechać do Finlandii), jednak te treningi mówienia były bardzo ograniczone i opierały się jedynie na krótkich pytaniach i odpowiedziach.
Co okazało się na miejscu w Finlandii?
Gdy znalazłam się już w Finlandii, okazało się, że rozumiem całkiem sporo napisów informacyjnych i tekstów w gazetach. Rozumiałam też, gdy Finowie mówili do mnie bardzo powoli po fińsku, chociaż w większości mówiliśmy po angielsku. Niewiele rozumiałam, gdy Finowie mówili szybko do siebie (wtedy wydawało mi się to jako niezrozumiały bełkot).
Zrozumiałam, że muszę przycisnąć z nauką fińskiego, ale teraz miałam trochę ograniczony czas, ponieważ spędzałam kilka godzin dziennie w liceum pomagając nauczycielom angielskiego i niemieckiego prowadzić lekcje.

Liceum w Helsinkach, w którym odbywałam staż

Budynek liceum, w którym odbywałam staż, ale też … mieszkałam. Stoję przed wejściem do moje do mieszkanka, które znajdowało się w budynku szkoły. Zimą nawet nie zakładałam kurtki, żeby wejść do szkoły, której wejście było kilka kroków dalej po lewej 🙂
W międzyczasie poszukałam kursów języka fińskiego w Helsinkach. Miałam znowu szczęście, ponieważ znalazłam intensywny bezpłatny kurs dla obcokrajowców, który miał się zacząć za kilka tygodni. Najpierw był test poziomujący (pisemny) i zakwalifikowałam się do grupy na poziomie A2.2. W grupie znajdowały się głównie osoby, które mieszkały już kilka lat w Finlandii. Wzbudziłam więc zdziwienie, gdy powiedziałam, że sama zaczęłam naukę fińskiego kilka miesięcy temu i mieszkam w Finlandii dopiero dwa miesiące. Kurs trwał cztery miesiące, zajęcia odbywały się codziennie po cztery godziny, pięć dni w tygodniu. Kurs ogólnie mi się podobał. Dzięki niemu miałam okazję też ćwiczyć mówienie, ale też poznałam mnóstwo nowego słownictwa i zasad gramatycznych. Korzystaliśmy z podręcznika „Hyvin menee 2”. Codziennie dostawaliśmy też pracę domową, ale ja dodatkowo też uczyłam się samodzielnie z innymi podręcznikami (m.in. Kieli käyttöön 2, Harjoitus tekee mestarin 1-3)
Poniżej możecie zobaczyć jeden z testów napisany po około 8 miesiącach nauki fińskiego (3 miesiącach pobytu w Finlandii):

Test z fińskiego na poziomie A2/B1 napisany po 8 miesiącach od rozpoczęcia nauki. KlikniTUTAJ, aby powiększyć.
Raz nawet na nasz kurs fińskiego przyszli dziennikarze z gazety Helsingin Sanomat i przeprowadzili wywiad z niektórymi uczestnikami. Opowiadaliśmy im o nauce fińskiego i dlaczego jesteśmy w Finlandii. Poniżej możecie przeczytać, co się ukazało w gazecie.

Artykuł o obcokrajowcach uczących się fińskiego w Finlandii (Helsingin Sanomat 28.02.2010). Kliknij TUTAJ, aby powiększyć.
Poza kursem też starałam się trochę używać fińskiego. Czasami prowadziłam lekcje w liceum na zastępstwo i żeby się przygotować czytałam podręczniki szkolne po fińsku, a na lekcjach mówiłam częściowo po fińsku, częściowo po angielsku.
Gdy kurs się zakończył, zostałam oceniona na poziom ogólny B1.2.
Co bym zmieniała w mojej nauce fińskiego?
Wiem, że wtedy zdecydowanie za mało ćwiczyłam mówienie. Powinnam była korzystać z szansy, że mieszkam za granicą i więcej używać języka fińskiego, nawet mając świadomość, że popełniam błędy. Powinnam była też częściej inicjować rozmowy po fińsku, a nie posiłkować się angielskim. Powinnam była też słuchać więcej radia i oglądać telewizję, aby oswoić się z językiem potocznym.
Jak zakończyła się moja przygoda w Finlandii?
Pod koniec stażu zaczęłam szukać pracy w Finlandii. Wysłałam kilkadziesiąt podań o pracę, wybierając miejsca związane z edukacją i opieką nad dziećmi (miałam dwa dyplomy magistra: po studiach pedagogicznych i po filologii germańskiej) albo jako pracownik biurowy (pracowałam w Polsce przez rok w banku). Myślałam, że mam spore szanse. Jednak moje podania nie wzbudziły większego zainteresowania i na większość nie dostałam żadnej odpowiedzi lub jedynie negatywną. Trochę się zawiodłam, że tak ciężko było coś znaleźć. Teraz wiem, że w tamtym okresie w Finlandii był kryzys na rynku pracy również dla rodowitych mieszkańców kraju (nadal nie jest aż tak różowo).
Jako plan B aplikowałam więc też do kilku miejsc w Polsce. Nie chciałam jednak wracać do miasta, z którego wyjechałam. Jak już miałabym wracać do Polski, to do innego wymarzonego miasta. Zawsze chciałam mieszkać nad morzem i niekoniecznie w bardzo dużym mieście. Gdańsk wydawał mi się za tłoczny, więc wybrałam trochę mniejsze miasto – Gdynię. Gdy dostałam po kilku dniach telefon z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną przez telefon, zgodziłam się. Po tygodniu dostałam ofertę pracy w Gdyni i z mieszanymi uczuciami zaakceptowałam ją i wróciłam do Polski.
Co się stało dalej z moim fińskim? Jak narodził się mój blog?
Po siedmiomiesięcznym pobycie na obczyźnie trochę inaczej spojrzałam na Polskę. Nagle bardziej przyjaźnie spojrzałam na swoją ojczyznę, która doceniła moje kwalifikacje.
Nie chciałam jednak zapomnieć fińskiego, postanowiłam więc podsumować swoją wiedzę i spisać wszystko, co pamiętałam. Wiedziałam, że nie ma wielu materiałów o fińskim po polsku, które mogłyby się innym przydać, więc zdecydowałam się założyć bloga www.suomika.pl i systematycznie publikowałam treści. I nadal to robię … 😊
Więcej o życiu w Finlandii znajdziesz TUTAJ.
Oi artykul byl super ka tez mialam wyjechac tylko na troche a mieszkam tutaj z rodzina juz 10 lat
Jesteś inspiracją dla mnie i mojego 11 letniego syna :)). Mam nadzieję że dzięki Tobie on zrozumie że język obcy otwiera dla nas świat.